czwartek, 10 lipca 2014

Generalnie to brzydzę się alkoholem

  Jako nastolatek z alkoholem stykam się nawet częściej niż, niektórzy dorośli co jest wręcz nienormalne. Jak w tytule brzydzę się alkoholem. Szczerze muszę przyznać, że spróbowałem ( oczywiście w małej ilości). Nie dosyć, że śmierdzi, źle smakuje to przecież doskonale WIEM jaki to SYF. Tak, to jest zło. Są ludzie pijący alkohol. I ja to rozumiem. Nie każdy musi być taki jak ja. Ale brzydota przyszła mi raczej dzięki osobom, które CHLEJĄ a nie PIJĄ. Ktoś mi powie jak można nażłopać się tyle wódki, jak zwykłej herbaty? "O, ja leczę smutki, sorry", "Nieee, muszę się zrelaksować..",  "Co się dzieje? Przecież to dopiero ósmy kieliszek". Takie pieprzenie. Każdy może się uzależnić. Ale myślę, że zależy to od wielu czynników. Wychowania, psychiki, silnej woli.. Ale psychika jest chyba największym problemem. Jeśli ktoś raz albo pierwszy raz się upił i to jeszcze w czasie swojego dołka "życiowego", często uważa, że mu to pomaga. Przecież czuję mniej, nie myślę o tym.. No wszystko super. Ale do czasu, gdy twój płynny kumpel Cię opluje i zacznie pocieszać cały czas tak samo. To coś jak ktoś okłamie nas i powie "przepraszam". Za pierwszym razem mu wybaczysz, ale czy za dziesiątym, dwudziestym? Zaczyna to być nużące i żenujące. Tak samo jest z procentami. Pomaga na chwilę. Potem wciąga w swoje bagno.
  Ile razy byłem świadkiem tego jak "żule" bądź bezdomni są pijani. Ale czemu? Często zadaje sobie takie pytanie, bo przecież powód pewnie jest. A raczej był. Tych parę małych problemów, dzięki którym alkohol działał jak przykładowy nawóz dla roślin. Brak pracy, śmierć bliskich, rozwód. Ciekawe też jest to, że w ten nałóg nie popadają tylko biedni. Częściej też bogaci. My zwykli ludzi nie możemy im pomóc. Ale jeśli mamy kogoś bliskiego, kogo spotkał ten los, MUSIMY wspomóc. Do końca. Jeśli odpuścimy, alkoholik też i skończy się tragedią. Wszystko można, bo my też cierpimy jeśli cierpią i niszczą inni. Pamiętajmy.
  To drugie zdjęcie z demotów nie jest kłamstwem ani prawdą. Alkoholicy nie rozumieją, bo dla nich to azyl. Musimy nimi potrząsnąć i wspomóc. Jedyny lek na to, to wsparcie, aby wiedział, że warto. 
   Alkoholik jednak nigdy nie przestaje nim być, mimo, że nie pije. To coś na wzór "grzechu pierworodnego", który można wybaczyć, ale nie zmazać. Wspomnienia zawsze zostaną. Jak widzę co robią procenty z ludźmi... Nie dajmy się mu :)

!P.S.! Chociaż trafi to do małej liczby odbiorców, przeczytajcie to proszę i weźcie do serca :) Nie musicie nie pić. Wystarczy nie zastępować nim, rozwiązań i sposobów na  życie. Nie warto. Nie piję, ale wiem. Wierzcie mi na słowo.

4 komentarze:

  1. Dobrze to podsumowałeś. Naprawdę. Alkohol nie rozwiąże żadnego problemu, a co najwyżej "worek" z problemami na przyszłość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem sam w takiej opinii! :)

      Usuń
  2. Super sprawa.
    Bardzo dobry, mocny tekst. Rozumiem intencję, ale chyba nie zrezygnowałabym z pysznego włoskiego wina od czasu do czasu. Ale żeby nie było: popieram inicjatywę. Super blog, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także pozdrawiam i jak mówiłem: Cieszę się, że ktoś jest podobnego zdania! :)

      Usuń